Sport może mieć różne oblicza, również zabawowe. Temu słyżył Turniej Rodzinny - uczestnictwu we wspólnych, radosnych grach, w których zgodnie z ideą olimpijską liczył się udział.
Kilkuletnia Ewa Kasparowicz z Solecznik na Litwie niemal zalała się łzami po tym, jak została wyeliminowana z rywalizacji w trójboju sprawnościowym rozgrywanym w ramach piątkowego (2 sierpnia) festynu dla najmłodszych. Próbowała pocieszać ją mama.
- Tak, córka bardzo to przeżywa. Może nie byłoby tak gdyby dzieciaki startowały w dwóch grupach – oddzielnie chłopcy i dziewczęta. Tymczasem rywalizowały w jednej grupie i dziewczynki od razu były chyba na straconych pozycjach. Ale – myślę, że córeczka zaraz się uspokoi i nie będzie tak bardzo przeżywać tego niepowodzenia. Na szczęście wcześniej lepiej wiodło się nam na ergometrach, w lekkoatletyce (oszczep) i w piłce ręcznej. Możemy więc na pewno być zadowoleni!
Rozmawiał red. Henryk Urbaś
Na koszulce napis „Czechy – Zaolzie”, a w koszulce Pan… - Roman Szewczyk. Dopinguję swoją grupkę „zawodników”, uczestniczących w festynie dziecięcym na obiekcie Gdyńskiego Centrum Sportu. Rodzice i dziadkowie już się w czasie Igrzysk Polonijnych nastartowali i namęczyli, a teraz – czas na najmłodszych. I dobrze, niech wciągają się w sport, ruch na świeżym powietrzu – przecież to dla ich zdrowia.
- Zauważyłem, że zanim rozpoczęła się ich sportowa rywalizacja Pan udzielał fachowego instruktażu jak powinno się prawidłowo skakać z miejsca, a to tylko jedna z dziecięcych konkurencji…
- Tak, musiałem im to pokazać, bo jeszcze nie bardzo potrafiły sobie z niektórymi zadaniami poradzić.
- A ta Pana grupa to…
- Dzieci, wnuki moje i brata – mają po trzy lata, niecałe pięć, sześć, wnuczka 8-letnia… Cała drużyna! Liczę na to, że może jeszcze nie na najbliższych igrzyskach, ale za 12 czy 16 lat to oni będą rywalizować w gronie już dorosłych uczestników igrzysk.
- A tak na co dzień pociąga tych maluchów sport, ruch?
- Tak, bo rodzice też należą do osób usportowionych i starają się „zarazić” tym swoje pociechy. Jazda na rowerze, bieganie, basen, zimą narty, czasem choćby nieco dłuższy spacer – to na pewno wciąga.
- A Pan podczas tych igrzysk w których dyscyplinach próbował swych sił?
- Mój koronny sport to badminton, ale nie zdołałem obronić złotego medalu zdobytego dwa lata temu w Toruniu i w Gdyni musiałem zadowolić się srebrem, ale za to wywalczyłem jeszcze – i to w bardzo silnej konkurencji – brązowy medal w turnieju ringo. Był też jeszcze jeden – w Nordic walking. Będzie więc z czym wracać do domu… Ale obiecuję, że na następnych igrzyskach, za dwa lata moja zdobycz będzie pokaźniejsza.
- Trzymamy za słowo. Do zobaczenia!
Rozmawiał red. Henryk Urbaś
Marzenia są po to, żeby je spełniać. Piłkarska reprezentacja Polaków w RC triumfowała w piątek w Światowych Letnich Igrzyskach Polonijnych w Gdyni. Argentyńczycy, którzy w Gdyni bronili złota z Torunia, kiedy to w dramatycznym meczu pokonali Zaolziaków 2:0, tym razem musieli uznać wyższość Czechów. Pod względem taktycznym, a także kondycyjnym podopieczni trenera Stanisława Kluza zagrali wyśmienicie. W karnych, które poprzedziła bezbramkowa 20-minutowa dogrywka, brylował Břetislav Gradek, broniąc dwa karne Argentyny. Po stronie Czechów peweni wykorzystali "jedenastkę" Tomasz Bulawa, Radim Szotkowski i Daniel Sikora. Finałowemu pojedynkowi przyglądała się pokaźna grupa kibiców, którzy wcześniej brali udział w olimpijskim turnieju rodzinnym.
Zdjęcia Agata Pawłowska © Polonijna Agencja Informacyjna